sobota, 10 listopada 2012

Strongmeni

   Niektórzy ludzie łudzą się, że jeśli nie myśli się o problemie, to on przestaje istnieć. To tylko Freddy Krueger nie miał mocy, jeśli się w niego nie wierzyło. Nie godzą się na konfrontację, nie chcą przyjąć do wiadomości, że coś jest nie tak, zaprzeczają myśląc, że wmawiając sobie samym, że wszystko jest w porządku, zdolni są jednocześnie przekonać do tego innych. Tak jak małe dziecko... kiedy się czegoś boi zakrywa oczy albo chowa głowę pod kołdrę i myśli, że jak ono nie widzi, to jego też nie widać. Problem jednak ma to do siebie, że istnieje, nawet jeśli oni go nie dostrzegają.
Tak robi m.in. mój były chłopak. Przypuszczalnie twierdzi, że to ja mam tendencję do dostrzegania problemów tam, gdzie ich nie ma. Przypuszczalnie, bo on mi tego nie powiedział, przecież o tych rzeczach się nie rozmawia, ponieważ to o czym się nie rozmawia - nie istnieje, problemu nie ma, dopóki o nim nie mówimy, więc lepiej nie mówić. Lepiej powiedzieć osobie, która skarży się, że jej źle: "Co ty pierdolisz, jest zajebiście, wszystko jest dobrze, wymyślasz...", zamiast zastanowić się nad tym co się dzieje, dlaczego i co z tym zrobić. Tacy ludzie podobnie "rozpatrują" inne sprawy. Siłowe podejście do życia, polegające na ciągłym odpychaniu od siebie wszystkiego.

1 komentarz: