środa, 14 listopada 2012

Nic nie działa

   Nie działa popcorn, tort ani lody, nie działają koleżanki ani gra komputerowa. Zakupy pewnie też nie podziałają. Zwykle te najprostsze, najbardziej banalne i jakże płytkie metody poprawiania sobie nastroju, bywają skuteczne. Czekolada, melisa w dużych ilościach, ulubiony serial, lakier do paznokci. Wygląda na to, że problem jest bardziej złożony, niż początkowo myślałam, albo niż chciałam żeby był.
Problem stanowi relacja z byłym partnerem, z którym znów się spotykałam i znów skończyło się tak samo. Sęk w tym, że ja wiedziałam jak będzie i myślałam, że jestem na to przygotowana.
Męczy mnie powtarzanie tej samej historii od lat. Mam świadomość, że nic dobrego z tego nigdy nie wyniknie, choćby przez wzgląd na całe zło jakie między nami zaszło, którego zapomnieć się nie da. Mimo to pojawia się bolesny żal niespełnienia i straty.
Gdyby jeszcze ten ból nie ustalał mi planu dnia złożonego z sesji wpatrywania się w sufit, obowiązkowych zajęć z płakania w poduszkę i kilkunastu posiłków na dobę, pobudki w południe, siedzenia przed komputerem i zaniedbywania obowiązków.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz