niedziela, 5 czerwca 2016

Xx o'clock

  Najgorsze, co można stwierdzić przy kawie to to, że dzień rozpoczął się tak samo źle, jak skończył poprzedni. Minął jeden długi weekend, który spędziłam w jakimś dziwnym zawieszeniu pomiędzy tym, co powinnam, tym, co chciałam, a tym czego nie chciałam na pewno (rzeczywistość 3D). Minął drugi długi weekend i czyste kartki kalendarza pokryły strony, na których widniały zapiski "do zrobienia". Ogarnął mnie paraliż. Jak zły urok.

Lubię działać pod presją czasu. Nie ma dla mnie bardziej motywującego słowa niż "termin". Odkładam dużo spraw na ostatnią chwilę i kiedy na horyzoncie pojawia się deadline, czuję przypływ energii. Tylko że tym razem mnie to zawiodło. Ktoś rzucił zaklęcie i wszystko przestało się udawać, pomysły zostały odessane z głowy, palce zesztywniały na klawiaturze, a spiętrzone materiały do przerobienia i nauki przestały spełniać równania równowagi przestrzennego układu sił i osunęły się na ziemię. Razem z nimi jebło wszystko.

Poczułam się nieodpowiedzialna, leniwa i głupia. 

Dawno już przestałam myśleć o tym, że coś mnie przerasta. Postanowiłam do pewnych rzeczy dorosnąć i stać się osobą, która znajduje rozwiązania. To pomagało radzić sobie nawet ze sprawami, które są w niewielkim tylko stopniu zależne ode mnie... albo nawet wcale. Jest tylko jeden mały haczyk. Czas jest całkowicie niezależny od nas.

Prawdziwa zaradność bezwzględnie wymaga umiejętności wykorzystywania czasu. Odkładając ważne sprawy na kiedyś i licząc na to, że się z czymś zdąży, można się tylko spóźnić. Takie działanie prowadzi do powstania zatoru w momencie, w którym nieprzewidziane przeszkody utrudniają nam wykonanie planowanych czynności. I trudno jest ruszyć dalej. W tym momencie przerosło mnie wszytko.





2 komentarze:

  1. Pewnie słyszałaś taki suchar o nauce języka? Zapytano profesora, ile zajęłoby mu nauczenie się chińskiego, odpowiedział że 10 lat; doktor na to samo pytanie odpowiedział, że pewnie 5 lat, adiunkt uznał, że 2-3 lata, a student... zapytał tylko "a kiedy egzamin?".
    Większość z nas najlepiej działa pod presją czasu - wtedy mniej się rozpraszamy, działamy sprawniej i szybciej, lepiej się organizujemy. Ale odkładanie wszystkiego na ostatnią chwilę jest niebezpieczne - zawsze może wydarzyć się coś niespodziewanego i wtedy leżymy. No i ten stres...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Suchar świetny! :D I masz rację we wszystkim, co napisałaś.

      Usuń