Opowiem Wam bajkę.
Była sobie brzydka księżniczka zakochana w
czarnym rycerzu, który był złym człowiekiem i codziennie polerował lancę, by
strącać swoje rywalki z koni. Taaak… rywalki, bowiem zły czarnuch nigdy nie
stawał przeciwko mężczyźnie (chyba że zachodząc ich… ekhem… od tyłu lub poniżej
pasa). Brzydula sama nie była do końca dobra, bo wiadomo przecież, że to dobro
i piękno stanowią parę, tak przynajmniej twierdzi świat, wybaczając złe uczynki
pięknym i osądzając za nie brzydkich. Jednak perfidny rycerz grzebał w jej
sercu, aż rozmontował je na części i znalazł tę jedną dobrą, czystą,
nieskalaną, bo chyba nawet nigdy nie użytą. Ukradł ją.
Wracając do głupoty rycerza… wyzywał na
pojedynek damy, a gdy nie chciały podejmować z nim walki, zarzucał im
tchórzostwo, prowokując do zmierzenia się z jego sterczącą lancą. Księżniczka,
wtedy jeszcze przekonana o jego szlachetności, po wielu namowach zgodziła się
na uczciwy pojedynek. Niestety rycerzyka poniósł pyrgający koń, którego
przyjaźnie nastawiona księżniczka karmiła kostkami cukru, gdy rycerzyk
wprowadzał go do jej stajni. Była przekonana, że nie zrobi jej krzywdy, dopóki
nie pierdolnął jej z kopytka i nie odgalopował w siną dal. Rozżalona
księżniczka zamknęła się w sezamie z czekoladowymi ścianami i wgryzała się
w nie z rozpaczy, aż urosła jej dupa i przestała mieścić się na tronie, więc
musiała przestać być księżniczką.
Płakała i płakała, aż z jej łez powstał
potok, który ją okrążył i odgrodził od ludzi fosą smutku.
Koniec bajki.
… a tam, gdzie kończy się bajka, zaczyna
się życie. W tym życiu są mężczyźni, naprzeciwko których nie chcemy stawać, ale
wtedy oni stają naprzeciwko nas. Spragnieni pochlebstw przyprowadzają swoje
chore ego, żebyśmy karmiły ich uznaniem i podziwem, którym szczerze ich
darzymy. Krok po kroku wzbudzają zaufanie, a potem okazuje się, że myślą
fiutem, który staje się bronią wymierzoną w kobietę. Z racji tego, że niczego
więcej nie potrafią ponad strącanie innych z poziomu godności na dno
upokorzenia, uciekają gnani swoimi popędami, nad którymi nie potrafią
zapanować.
Wiem, że moja bajka jest zbyt symboliczna,
by mógł ją w pełni zrozumieć ktoś poza mną i…
ale mam nadzieję, że podsumowanie jasno
sformułowałam.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz